Każdy człowiek, chociaż raz przechodząc obok jakiegoś domu zastanawiał się, co dzieje się w jego wnętrzu. Widząc szczęśliwie bawiące się dzieci na ogrodzie, stwierdza: "więc tu mieszka szczęśliwa rodzina, jak z reklamy płatków śniadaniowych", a widząc dwóch staruszków, w bujanych fotelach na lichej werandzie, powie: "więc tutaj mieszka para, która wytrwała tak wiele". Jeśli zobaczy opuszczony dom, z trawą wysoką na pół metra, wybitymi szybami i złuszczonymi okiennicami, od razu pomyśli, że może ktoś umarł, może stało się tu coś złego. Czy to nie jest zadziwiające w jaki błąd mogą wprowadzić nas rzeczy martwe, jak zwyczajny wygląd domu? W jeszcze większy błąd może wprowadzić nas drugi człowiek.
Monicę nie przeraża tylko to, ale sposób w jaki jej życie się zmienia. W jaki błąd wprowadza ją jej mąż, który cały czas gra na rolę. Kobieta nie wie, czy jej ukochany po prostu sam napisał sobie nowy scenariusz w głowie i rozpoczął jego realizację, czy jednak jest zwyczajnym sobą. Od czasu do czasu zastanawia się, czy to w ogóle on.
Czasami, kiedy upokarza ją swoimi rozkazami, słowami i dotykiem, kobieta zastanawia się, czy to ten sam człowiek. Przekonuje się, że tak, cały czas jest przy niej gdy rozmawiają z sąsiadką lub Katherine. Później zastanawia się, który z nich jest graną rolą, a który prawdą.
Kiedy ich córka ma osiem lat, ich małżeństwo działa jak trzeba. Sąsiadka sądzi, że są idealną parą - opowiada o rodzinie Clinton swoim koleżankom po każdej niedzielnej mszy. Listonosz, zawsze gdy przynosi pocztę uśmiecha się pogodnie, a ośmiolatce zawsze ofiaruję jakiś słodycz. Katherine, wpada do nich trzy razy w miesiącu. Zwyczajnie kocha patrzeć jak jej córka prowadzi malownicze życie wraz z cudownym mężem, wychowując małą Hope.
Jak widać, rodzina Clinton ma bardzo dobre umiejętności aktorskie. Według pozorów, wszystko w małżeństwie tej dwójki cyka jak w szwajcarskim zegarku.
Tak jest każdego dnia. To już stało się rutyną. Siniaki na jej ciele stały się rutyną. Czy to ją przeraża? Już nie. Po cichu tylko modli się, aby Hope nic się nie stało.
Oby nie popełniała takich błędów jak ja, myśli za każdym razem Monica, kiedy całuję córeczkę w czoło wieczorami. Myśli, oby nie znalazła takiej osoby jak Victor w swoim życiu, ale zaraz karci się za to. Ona k o c h a Victora.
***
W sobotni wieczór Monica jest sama w domu. Siedzi w ciszy przy stoliku w kuchni, w kruchych palcach zaciskając pusty już kubek. Tykanie zegara odbija się od ścian jak gruchanie gołębia od pustych ulic, gdy wschodzi słońce. Dom jest ciemny, jedyne zapalone światło to te nad głową kobiety. W jej wnętrzu szaleje zamieć, a ona tylko zachłannie zaciska porcelanę w dłoniach. Może czeka, może planuję ucieczkę, może już uciekła gdzieś myślami daleko, słuchając echa ciszy.
Jak znikąd przerywa ją skrzypienie drzwi, brzęk kluczy, kroki. Brunetka sztywnieje na siedzeniu, rozgląda się z lekką paniką tylko by sprawdzić, czy aby na pewno szklanki są na drugiej półce w szafce a kubki na pierwszej, rolety są zaciągnięte i toster schowany. Bezszelestnie wstaje. Przecież nie może tak bezczynnie siedzieć i nic nie robić cały czas. Bierze pierwszą lepszą szmatkę z poręczy, by wytrzeć jeszcze raz błyszczący już blat. Nasłuchuje uważnie, próbując opanować drżenie kolan. Kiedy on tak zaczął na mnie działać? - zastanawia się.
Obce dłonie zaciskają palce na jej biodrach, a ciepły oddech uderza w szyję jak tysiące igieł, które rozgrzewają nerwy ukryte pod skórą. Skupia się na zapachu, ale nie wyczuwa alkoholu. Tylko wilgotne usta na jej karku. Spuszcza trochę powietrze z siebie i próbuje się rozluźnić za wszelką cenę.
Prawa ręka mężczyzny nagle obejmuję jej biodra zaborczo przyciskając ją bliżej ciała z tyłu. Czuje zęby na swoim barku, to nie boli prawie w ogóle, choć nadal nie można tego nazwać miłosnymi ugryzieniami. Monica zaciska oczy, usiłując nie wydać z siebie najmniejszego odgłosu. Łzy już zaczęły zbierać się pod jej powiekami, a żołądek zaciskać w stresie.
- Zamierzasz tak stać? - szepcze Victor za jej plecami. Dziewczyna przełyka gulę w gardle nerwowo, zagubiona jak szczeniak. Nie wie co ma zrobić, aby on nie zaczął wrzeszczeć. Ciepło jego ciała sprawia, że czuje się rozgrzana. Nie ma w tym nic dobrego. - I też nic nie powiesz?
Palce Victora unoszą jej bluzkę, opuszkami malując wzory po gładkich bokach. Kiedyś by ją to załaskotało i zaśmiała by się, lecz dzisiaj czuje tylko jak włosy stają jej dęba, a przez ciało przechodzi mocny dreszcz. Bluzka ląduje na kafelkach.
- Zobaczymy jak długo wytrzymasz. - Odpina jej biustonosz i zanim Monica może się zorientować jej włosy są ciągnięte w tył tak mocno, że czuje się jakby zaraz wszystkie miały po prostu wyrwać się wraz z cebulkami. Otwiera usta szeroko na wdechu, nic z nich nie ulatuje. Jej dłoń pędzi do miejsca, w którym Victor ciągnie za włosy. - Łapy przy sobie, dziwko.
Klepie ją w rękę, po czym łapie zaczerwienione miejsce i trzyma. Po tym będą ślady. Łza toczy się powolnie w dół jej policzka.
Kobieta zostaje przyciśnięta ciałem do zimnego blatu, tak, że Victor ma idealny wgląd na jej nagie plecy.
- Proszę... - szepcze cichutko.
- Co? Co powiedziałaś?
- Dlaczego mi to robisz? - odważa się zapytać. I tak i tak zostanie zlana, więc jedno pytanie chyba nie zaszkodzi, prawda?
- Dlaczego? - Monica może wyczuć uśmiech na jego ustach. - Ponieważ kurewsko mi się to podoba.
Z tym uderza ją mocno między łopatki i przyciska głowę mocniej do blatu. Monica łapie powietrze w płuca z trudem, nim rzeczywiście zdąża on uderza ponownie w to samo miejsce. Mocniej, kilka razy.
- Kurewsko podoba mi się wyraz twojej twarzy teraz, nie wyobrażasz sobie - mówi wprost do jej ucha. Bruneta czuje jego erekcje przez spodnie i ma ochotę zwymiotować. - Podoba mi się jaka jesteś uległa, jak spełniasz każdą moją zachciankę, bo jesteś moją kurwą.
Monica nie wytrzymuje. Victor uderza szczególnie mocno, także w jej lędźwie i szloch przeszywa całe drobne ciało. Im głośniej jest, tym bardziej on się w to wkręca, ale ona nie może po prostu przestać płakać. W pewnym momencie Victor ustępuje. Odsuwa się od niej tak, że dziewczyna czuje chłodne powietrze na gorącej skórze. Płacze nawet mocniej, jej mięśnie i kości bolą od tej pozycji ale boi się w ogóle ruszyć. Słyszy szelest i zapalniczkę, później zapach tytoniu papierosowego, zamiera.
Mija chwila, w której ciało Moniki trzęsie się przeraźliwie mocno. Victor znów ciągnie ją za włosy do tyłu więc jej plecy są przyciśnięte do jego klatki. Kręgosłup Moniki chrupnął z ulgi. Jedną dłonią mężczyzna przetrzymuje ją za włosy drugą chwyta jej szczękę. Naga klatka piersiowa szaleje, w czasie gdy ta osłonięta jest całkiem spokojna.
- Shh... Jesteś zdenerwowana - stwierdza. - Tutaj - zbliża papierosa do jej ust - zaciągnij się.
Łzy jego żony spływają po jego dłoni, lecz on nie przejmuje się tym. Czeka, aż brunetka weźmie papierosa między wargi i zaciągnie się dymem, tak, że jej płuca zaczną boleć a dym będzie uparcie szczypać gardło. Tak robi. Kaszle i to boli.
- Dobra dziewczynka - chwali ją i puszcza nagle, przez co nogi się pod nią uginają i upada. Zasłania piersi rękoma, kuląc się na podłodze, kaszląc.
- Mówiłem, słuchasz się mnie jak suka. Podoba ci się to, prawda?
Kuca obok Moniki, a ta kuli się jeszcze bardziej chcąc zapaść się pod ziemie. Czuje się taka naga jak nigdy.
- Powiedz, że ci się to podoba - popycha jej ramię, za pierwszy razem lekko, za drugim już jest nad nią. Kolana po obu stronach jej bioder, ręce przytrzymane nad głową. Brązowe czy spuchły od płaczu. Victor łapie jej szczękę jeszcze raz, zmuszając by patrzyła na niego. - Powiedz to.
Brunetka potrząsa głową w sprzeciwie. Victor nabiera powietrza mocno, tak, że jego nozdrza się rozszerzają, ramiona sztywnieją.
- Powiedz to! - wydziera się. Monica płacze. - Powiedz, że to lubisz.
- Ja... - próbuje.
- No, dalej.
- Nie mogę - wydusza przez płacz. Victor uderza swoją ukochaną otwartą dłonią w policzek, wciąga ostatnią dawkę dymu w płuca i zgasza papierosa w miejscu pod jej żebrami. Monicę rozdziera krzyk, tak przeraźliwy i pełen bólu jak jeszcze nigdy. Ból jest nieporównywalny z niczym innym.
- Powiedz to, kurwa! - Wyrzuca niedopałek gdziekolwiek, by znów przytrzymać jej głowę nieruchomo.
- Lubię - próbuje, naprawdę próbuje odzyskać głos, lecz jest to trudniejsze niż kiedykolwiek wcześniej.
- No dalej.
- Lubię to.
Victor uśmiecha się dumny. Puszcza twarz żony i jej ręce, przyglądając się jej z czymś w oczach, czego nie można odgadnąć.
- Sprawmy ci trochę przyjemności teraz, hm?
- Proszę, przestań.
- Jeszcze z tobą nie skończyłem, kochanie.
- To boli. Proszę.
Ale on nie zważa na jej słowa. Zatyka poprzegryzane usta szmatą, delektując się każdym jękiem bólu jaki wydaje z siebie kobieta. Monica mogłaby ją wyjąć, mogłaby się wyrwać oczywiście, że tak. Nie zrobi tego, ponieważ wie, że to tylko pogorszy sprawę. Poza tym nie ma tyle odwagi.
Kiedy z nią kończy, zostawia na zimnej, kafelkowanej podłodze w kuchni. Monica zwija się i płacze, płacze, i płacze.
Prawa ręka mężczyzny nagle obejmuję jej biodra zaborczo przyciskając ją bliżej ciała z tyłu. Czuje zęby na swoim barku, to nie boli prawie w ogóle, choć nadal nie można tego nazwać miłosnymi ugryzieniami. Monica zaciska oczy, usiłując nie wydać z siebie najmniejszego odgłosu. Łzy już zaczęły zbierać się pod jej powiekami, a żołądek zaciskać w stresie.
- Zamierzasz tak stać? - szepcze Victor za jej plecami. Dziewczyna przełyka gulę w gardle nerwowo, zagubiona jak szczeniak. Nie wie co ma zrobić, aby on nie zaczął wrzeszczeć. Ciepło jego ciała sprawia, że czuje się rozgrzana. Nie ma w tym nic dobrego. - I też nic nie powiesz?
Palce Victora unoszą jej bluzkę, opuszkami malując wzory po gładkich bokach. Kiedyś by ją to załaskotało i zaśmiała by się, lecz dzisiaj czuje tylko jak włosy stają jej dęba, a przez ciało przechodzi mocny dreszcz. Bluzka ląduje na kafelkach.
- Zobaczymy jak długo wytrzymasz. - Odpina jej biustonosz i zanim Monica może się zorientować jej włosy są ciągnięte w tył tak mocno, że czuje się jakby zaraz wszystkie miały po prostu wyrwać się wraz z cebulkami. Otwiera usta szeroko na wdechu, nic z nich nie ulatuje. Jej dłoń pędzi do miejsca, w którym Victor ciągnie za włosy. - Łapy przy sobie, dziwko.
Klepie ją w rękę, po czym łapie zaczerwienione miejsce i trzyma. Po tym będą ślady. Łza toczy się powolnie w dół jej policzka.
Kobieta zostaje przyciśnięta ciałem do zimnego blatu, tak, że Victor ma idealny wgląd na jej nagie plecy.
- Proszę... - szepcze cichutko.
- Co? Co powiedziałaś?
- Dlaczego mi to robisz? - odważa się zapytać. I tak i tak zostanie zlana, więc jedno pytanie chyba nie zaszkodzi, prawda?
- Dlaczego? - Monica może wyczuć uśmiech na jego ustach. - Ponieważ kurewsko mi się to podoba.
Z tym uderza ją mocno między łopatki i przyciska głowę mocniej do blatu. Monica łapie powietrze w płuca z trudem, nim rzeczywiście zdąża on uderza ponownie w to samo miejsce. Mocniej, kilka razy.
- Kurewsko podoba mi się wyraz twojej twarzy teraz, nie wyobrażasz sobie - mówi wprost do jej ucha. Bruneta czuje jego erekcje przez spodnie i ma ochotę zwymiotować. - Podoba mi się jaka jesteś uległa, jak spełniasz każdą moją zachciankę, bo jesteś moją kurwą.
Monica nie wytrzymuje. Victor uderza szczególnie mocno, także w jej lędźwie i szloch przeszywa całe drobne ciało. Im głośniej jest, tym bardziej on się w to wkręca, ale ona nie może po prostu przestać płakać. W pewnym momencie Victor ustępuje. Odsuwa się od niej tak, że dziewczyna czuje chłodne powietrze na gorącej skórze. Płacze nawet mocniej, jej mięśnie i kości bolą od tej pozycji ale boi się w ogóle ruszyć. Słyszy szelest i zapalniczkę, później zapach tytoniu papierosowego, zamiera.
Mija chwila, w której ciało Moniki trzęsie się przeraźliwie mocno. Victor znów ciągnie ją za włosy do tyłu więc jej plecy są przyciśnięte do jego klatki. Kręgosłup Moniki chrupnął z ulgi. Jedną dłonią mężczyzna przetrzymuje ją za włosy drugą chwyta jej szczękę. Naga klatka piersiowa szaleje, w czasie gdy ta osłonięta jest całkiem spokojna.
- Shh... Jesteś zdenerwowana - stwierdza. - Tutaj - zbliża papierosa do jej ust - zaciągnij się.
Łzy jego żony spływają po jego dłoni, lecz on nie przejmuje się tym. Czeka, aż brunetka weźmie papierosa między wargi i zaciągnie się dymem, tak, że jej płuca zaczną boleć a dym będzie uparcie szczypać gardło. Tak robi. Kaszle i to boli.
- Dobra dziewczynka - chwali ją i puszcza nagle, przez co nogi się pod nią uginają i upada. Zasłania piersi rękoma, kuląc się na podłodze, kaszląc.
- Mówiłem, słuchasz się mnie jak suka. Podoba ci się to, prawda?
Kuca obok Moniki, a ta kuli się jeszcze bardziej chcąc zapaść się pod ziemie. Czuje się taka naga jak nigdy.
- Powiedz, że ci się to podoba - popycha jej ramię, za pierwszy razem lekko, za drugim już jest nad nią. Kolana po obu stronach jej bioder, ręce przytrzymane nad głową. Brązowe czy spuchły od płaczu. Victor łapie jej szczękę jeszcze raz, zmuszając by patrzyła na niego. - Powiedz to.
Brunetka potrząsa głową w sprzeciwie. Victor nabiera powietrza mocno, tak, że jego nozdrza się rozszerzają, ramiona sztywnieją.
- Powiedz to! - wydziera się. Monica płacze. - Powiedz, że to lubisz.
- Ja... - próbuje.
- No, dalej.
- Nie mogę - wydusza przez płacz. Victor uderza swoją ukochaną otwartą dłonią w policzek, wciąga ostatnią dawkę dymu w płuca i zgasza papierosa w miejscu pod jej żebrami. Monicę rozdziera krzyk, tak przeraźliwy i pełen bólu jak jeszcze nigdy. Ból jest nieporównywalny z niczym innym.
- Powiedz to, kurwa! - Wyrzuca niedopałek gdziekolwiek, by znów przytrzymać jej głowę nieruchomo.
- Lubię - próbuje, naprawdę próbuje odzyskać głos, lecz jest to trudniejsze niż kiedykolwiek wcześniej.
- No dalej.
- Lubię to.
Victor uśmiecha się dumny. Puszcza twarz żony i jej ręce, przyglądając się jej z czymś w oczach, czego nie można odgadnąć.
- Sprawmy ci trochę przyjemności teraz, hm?
- Proszę, przestań.
- Jeszcze z tobą nie skończyłem, kochanie.
- To boli. Proszę.
Ale on nie zważa na jej słowa. Zatyka poprzegryzane usta szmatą, delektując się każdym jękiem bólu jaki wydaje z siebie kobieta. Monica mogłaby ją wyjąć, mogłaby się wyrwać oczywiście, że tak. Nie zrobi tego, ponieważ wie, że to tylko pogorszy sprawę. Poza tym nie ma tyle odwagi.
Kiedy z nią kończy, zostawia na zimnej, kafelkowanej podłodze w kuchni. Monica zwija się i płacze, płacze, i płacze.
***
Wkrótce cichy szloch ustaje, ciało przestaje się trząść ze strachu, oczy zaczynają szczypać jak płuca zaciskać. Nie może zasnąć tutaj, na podłodze w kuchni całkiem naga. Nie wie kiedy jej córka zdecyduje się wrócić do domu. Poza tym, kafelki są zbyt zimne, choć nadal łagodzą jej obolałe plecy. Słyszy kroki Victora i zamiera, już nawet nie wie który raz dzisiaj. Po prostu jej oddech zatrzymuje się gdzieś w połowie drogi do płuc, a serce umiera by za chwilę podwoić wydajność swojej pracy. Zamyka oczy, w chwili gdy jego obecność w kuchni jest wyczuwalna. Stoi dokładnie za jej plecami, a Monica jest pewna, że w zielonych oczach męża błyszczy pogarda. Jest zdziwiona, ponieważ gdy on podchodzi kilka cichych kroków bliżej, miękki materiał sunie po nagiej skórze dziewczyny, otula każdy zbolały mięsień i koi ból pod czerwonymi jeszcze siniakami. To jej ulubiony, czerwony, bawełniany oraz jedwabiście delikatny koc. Może tak naprawdę wcale nie jest taki przyjemny, lecz w tej chwili właśnie taki się wydaję. Victor dokładnie otula nagie ciało i bierze Monicę na ręce w stylu panny młodej. Ta nie ma nawet siły napiąć kark, więc jej głowa swobodnie zwisa, a kaskady kręconych włosów tańczą nad podłogą. Jest kompletnie bezwładna. Przez głowę przemyka jej myśl, że jeśli Victor próbowałby teraz czegoś, ona nawet nie miałaby siły na protesty.
Brunetka nie wie kiedy znalazła się w wannie wypełnionej ciepłą wodą, która przyjemnie rozgrzewa spięte mięśnie i daje poczucie czystości, jakiej dziewczyna potrzebuje. Ignoruje kującą myśl - wolałaby znaleźć się w wannie jego serca. Może nie było by tam najcieplej, ale nadal by w nim była.
Victor kuca przy porcelanowym meblu, szorstkimi dłońmi zmywając z pleców Moniki ból istnienia, ponieważ ona już od jakiegoś czasu ma problem ze swoją egzystencją. Łzy, równie gorące jak ta woda, swobodnie spadają w dół bladych policzków. Monica rozgląda się trochę po jasnym pomieszczeniu z białymi ścianami, wzrok zatrzymując na małym kaloryferze.
- Czy... - zaczyna, ale jej głos jest tak cichy, że musi zakasłać delikatnie. - Czy mogę spać dzisiaj w łóżku?
Podnosi oczy na męża, jednak dostrzegając jego twarde spojrzenie od razu się wycofuje.
- Proszę, nie chcę spać tutaj znowu - szlocha, z całych sił próbując opanować drżenie ciała. Na marne. - P... podłoga jest tu tak... taka zimna i ja... Ja nie chcę. Proszę, pozwól mi.
- Przestań beczeć - odpowiada jedynie mężczyzna. - Będziemy spać razem.
Po tych słowach serce Moniki rośnie, ulga zalewa umysł.
- Choć na to nie zasłużyłaś - dodaje po chwili. Później już Monica nie mówi ani słowa, pozwalając mu obmywać swoją skórę, pomimo, dotyku, który ją boli. To nie siniaki i nie rana po zgaszonym papierosie. Jednak gdzieś w głębi Monica wie, pamięta, iż ten on jest także źródłem miłości i przyjemności, że może nim być. To sprawia, że brunetka zaczyna myśleć, że to z nią jest coś nie tak, ponieważ to ona nie umie docenić, ani czerpać przyjemności z tego co Victor jej daje. Ponieważ pamięta, że okrywała jego dłońmi ciało i duszę. Ukrywała cierpienie w jego ramionach.
Victor pomaga wyjść brunetce z wanny, a kiedy otula ją beżowym ręcznikiem, ta bez skrupułów przytula się do dobrze jej znanej klatki piersiowej , osłoniętej bawełnianą bluzką. Pachnie dymem papierosowym i tanimi perfumami. Dokładnie tak, jak to zapamiętała.
- Kocham cię - mówi. Nie ma w tym zawahania, nigdy nie było, bo ona naprawdę to robi.
- Jesteś głupia, jeśli tak sądzisz.
Brunetka nie wie kiedy znalazła się w wannie wypełnionej ciepłą wodą, która przyjemnie rozgrzewa spięte mięśnie i daje poczucie czystości, jakiej dziewczyna potrzebuje. Ignoruje kującą myśl - wolałaby znaleźć się w wannie jego serca. Może nie było by tam najcieplej, ale nadal by w nim była.
Victor kuca przy porcelanowym meblu, szorstkimi dłońmi zmywając z pleców Moniki ból istnienia, ponieważ ona już od jakiegoś czasu ma problem ze swoją egzystencją. Łzy, równie gorące jak ta woda, swobodnie spadają w dół bladych policzków. Monica rozgląda się trochę po jasnym pomieszczeniu z białymi ścianami, wzrok zatrzymując na małym kaloryferze.
- Czy... - zaczyna, ale jej głos jest tak cichy, że musi zakasłać delikatnie. - Czy mogę spać dzisiaj w łóżku?
Podnosi oczy na męża, jednak dostrzegając jego twarde spojrzenie od razu się wycofuje.
- Proszę, nie chcę spać tutaj znowu - szlocha, z całych sił próbując opanować drżenie ciała. Na marne. - P... podłoga jest tu tak... taka zimna i ja... Ja nie chcę. Proszę, pozwól mi.
- Przestań beczeć - odpowiada jedynie mężczyzna. - Będziemy spać razem.
Po tych słowach serce Moniki rośnie, ulga zalewa umysł.
- Choć na to nie zasłużyłaś - dodaje po chwili. Później już Monica nie mówi ani słowa, pozwalając mu obmywać swoją skórę, pomimo, dotyku, który ją boli. To nie siniaki i nie rana po zgaszonym papierosie. Jednak gdzieś w głębi Monica wie, pamięta, iż ten on jest także źródłem miłości i przyjemności, że może nim być. To sprawia, że brunetka zaczyna myśleć, że to z nią jest coś nie tak, ponieważ to ona nie umie docenić, ani czerpać przyjemności z tego co Victor jej daje. Ponieważ pamięta, że okrywała jego dłońmi ciało i duszę. Ukrywała cierpienie w jego ramionach.
Victor pomaga wyjść brunetce z wanny, a kiedy otula ją beżowym ręcznikiem, ta bez skrupułów przytula się do dobrze jej znanej klatki piersiowej , osłoniętej bawełnianą bluzką. Pachnie dymem papierosowym i tanimi perfumami. Dokładnie tak, jak to zapamiętała.
- Kocham cię - mówi. Nie ma w tym zawahania, nigdy nie było, bo ona naprawdę to robi.
- Jesteś głupia, jeśli tak sądzisz.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz